Proszę... Jak widać, warto czasem zajrzeć raz na ruski rok na forum.
Hagazussa napisał(a):
Na wstępie chciałam zaznaczyć, że szamanizm jest ścieżką indywidualną i najczęściej samotną. Polega na ciągłej nauce i praktyce. Wszelkie poniższe przemyślenia opierają się zarówno na literaturze etnologicznej jak i własnych doświadczeniach. Jestem otwarta na polemikę.
Nie do końca, jak pokazuje historia - jest i sukcesja, choć wiadomo, że ludzie a duchy to jednak pewna różnica jakościowa. Ale tak, jest samotny w kwestii rozwoju. Nie istnieje natomiast bez układu odniesienia jakim jest plemię dla którego szaman pracuje.
Neri napisał(a):
A nie sadzisz ze to jest tak ze w naszej sytuacji, cywilizacji 21 wieku to stan psychki wytworzony z uwagi na wrodzona lagodnosc, wrazliwosc i zwykle przeciazenie cywilizacja powoduje ze ktos staje sie szamanem. Ze duchy go znajduja ale nie po to zeby powolac do sluzby duchom czy spoleczenstwu ale poprostu zeby pomoc i uratowac przed samobojstwem i psychiatrykiem?
Wiem jak to jest u mnie, wiem jak to wyglada [z zewnatrz, z obserwacji i analizy wypowiedzi] u znajomych i takie spostrzezenie mi sie nasuwa...
Po co duchom zdrowy "mugol"? Duchy reorganizują jednostkę, która ma potencjał po to, żeby robiła za przekaźnik, a nie żeby ją "ratować", bo jest taka zagubiona. Przykro mi, jeśli trzaskam w idealizm.
Przypominam też, że choroba szamańska tylko zewnętrznie przypomina chorobę psychiczną...
Hagazussa napisał(a):
to szaman pomaga, a nie szamanowi się pomaga
Lepiej bym tego nie ujął.
Hagazussa napisał(a):
to on właśnie jest łącznikiem z duchami i posiada moce o których "zwykli ludzie" mogą tylko marzyć i panuje nad tymi mocami, a nie moce go "pętają" (patrz: choroby psychiczne)
Od jakiegoś czasu mawiam że szaleństwo to dla szamana narzędzie, nie kajdany.
smoug napisał(a):
czyli gdzieś w podtekście taki dualizm z zupelnie innego kręgu- cielesność vs. duchowość.
Pocieszmy się, że oprócz tego i paradygmat kartezjańsko-newtonowski też znika z medycyny. Opornie, ale niewiele go zostało.
Hagazussa napisał(a):
nie wiem też czy można tą ścieżkę przebyć z kimś?
czy jest się skazanym na samotność?
znam osoby, które pracują grupowo, ale nie znam efektów
W sensie banda szamanów naraz robi "coś" dla "kogoś"? Wow, grubo. Mnie by tylko drugi podróżnik wkur...zał szczerze mówiąc, jakby mi się pod nogami moimi i Zwierząt plątał.
Ale jeśli masz na myśli wymianę doświadczeń (doczytałem niżej - przyp.a.), jako "przebywania ścieżki", to to jest możliwe. Drzewo ma wiele gałęzi i wiele zakamarków - nie jesteśmy w stanie, jako jednostki, zwiedzić ich wszystkich w rok. Jeśli między dwoma jednostkami istnieje "synchro" (określenie by Asus), to wtedy wymiana doświadczeń i rozmowa na poziomie bardzo mistycznym i dla osoby niezorientowanej - bełkotliwym, jest bardzo rozwijająca.