Wywoływanie deszczu, na skalę lokalną, nie jest jeszcze takie złe. Chyba że potwierdzi się, że jest to związane z tymi masowymi śmierciami ptaków i ryb (na razie przypuszczam, że to ostatnie zjawisko ma wiele różnych, nie powiązanych ze sobą przyczyn).
Natomiast obawiam się, że na wywoływaniu deszczu się nie skończy. Są ludzie zainteresowani geoinżynierią - wprowadzaniem sztucznych zmian klimatu w skali całego globu. Co więcej, niektórzy (na szczęście nieliczni) uważają, że to lepsze rozwiązanie niż ograniczanie emisji CO2. Pomysły są różne: rozpylanie w atmosferze siarczanów, dzięki czemu powierzchnia planety ulegnie schłodzeniu, tworzenie chmur z wody morskiej (zwiększyłyby ilość odbijanych promieni słonecznych), zainstalowanie na orbicie okołoziemskiej "parasola" odbijającego część promieniowania słonecznego, użyźnianie oceanów żelazem, by wiązać nadmiar CO2...
To wszystko jest możliwe do zrealizowania oraz tańsze niż ograniczanie emisji CO2, ale... to tak jakby zalecać tabletkę przeciwbólową na ból zęba zamiast wizyty u dentysty.
Nie wiadomo, jakie byłyby skutki uboczne - tego nikt na prawdę nie potrafi przewidzieć. Do tego, tak jak wskazał Szerszeń, tego typu techniki łatwo mogą stać się bronią.
Polecam szerszy, krytyczny tekst o geoinżynierii
tutaj