Międzynarodowa Federacja Pogańska
http://paganfederation.org/forum-pl/

Czy warto zajmować się historią?
http://paganfederation.org/forum-pl/viewtopic.php?f=36&t=1350
Strona 1 z 2

Autor:  Lucky [ środa, 18 listopada 2009, 01:57 ]
Tytuł:  Czy warto zajmować się historią?

A.:Kontynuacja dyskusji z wątku http://forum.paganfederation.pl/viewtopic.php?f=3&p=19160#p19160

Może kiedyś doświadczysz mnie opowiadającego po pijaku o morzu Dirac'a albo Heisenbergu - mam tendencje i zarażam... taka chora dzika pasja :)
A tak poważnie wszystko jest warte zgłębiania... no, może oprócz historii - w końcu to już się stało ;)

Autor:  rawimir [ środa, 18 listopada 2009, 02:12 ]
Tytuł:  Re: Rozwój duchowy - co przez to rozumiemy

Lucky napisał(a):
A tak poważnie wszystko jest warte zgłębiania... no, może oprócz historii - w końcu to już się stało ;)

:shock: ? Historię warto znać, żeby nie popełniać tych samych błędów. W przyszlości!

Autor:  Lucky [ środa, 18 listopada 2009, 02:20 ]
Tytuł:  Re: Rozwój duchowy - co przez to rozumiemy

Tylko wiesz rawimirze - takie same warunki dwa razy nie występują. To po prostu statystycznie niemożliwe, bo wszechświat jest zbyt złożony :)

Autor:  igorusis [ środa, 18 listopada 2009, 03:08 ]
Tytuł:  Re: Rozwój duchowy - co przez to rozumiemy

Lucky napisał(a):
A tak poważnie wszystko jest warte zgłębiania... no, może oprócz historii - w końcu to już się stało ;)


Troche tego stwierdzenia nie rozumiem. W jaki sposob chcesz cos zglebiac nie siegajac do zrodel, nie kozystajac z tego co ludzie zrobili przed toba, no przeciez to jest historia. Przy tym zalozeniu, ciagle bysmy stali w miejscu, odkrywali na nowo to samo zamiast skupic sie na kontynuacji.

Autor:  Lucky [ środa, 18 listopada 2009, 03:13 ]
Tytuł:  Re: Rozwój duchowy - co przez to rozumiemy

igorusis napisał(a):
Troche tego stwierdzenia nie rozumiem. W jaki sposob chcesz cos zglebiac nie siegajac do zrodel, nie kozystajac z tego co ludzie zrobili przed toba, no przeciez to jest historia. Przy tym zalozeniu, ciagle bysmy stali w miejscu, odkrywali na nowo to samo zamiast skupic sie na kontynuacji.


Zależy jak na to patrzysz. W historii np. nauki było sporo ślepych uliczek, złych tropów. Czy uważasz, że wszystkie trzeba przemierzać, czy lepiej skupić się na ostatecznym rezultacie? :)

Autor:  Tin [ środa, 18 listopada 2009, 03:50 ]
Tytuł:  Re: Rozwój duchowy - co przez to rozumiemy

Lucky napisał(a):

Zależy jak na to patrzysz. W historii np. nauki było sporo ślepych uliczek, złych tropów. Czy uważasz, że wszystkie trzeba przemierzać, czy lepiej skupić się na ostatecznym rezultacie? :)


Tak, należy przejść przez jak najwięcej, żeby rozumieć, dlaczego obecny rezultat jest taki, a nie inny (bo ostateczne to może być rozwiązanie wiadomo jakiej kwestii). Lub choćby po to, aby nie powielać błędów. Ekonomika nauki. No chyba, że Twoim głównym/jedynym narzędziem jest przebłysk geniuszu, ale Einsteinem to my lepiej tutaj nie rzucajmy, bo się w grobie przewróci.

Autor:  rawimir [ środa, 18 listopada 2009, 08:44 ]
Tytuł:  Re: Rozwój duchowy - co przez to rozumiemy

Lucky napisał(a):
Tylko wiesz rawimirze - takie same warunki dwa razy nie występują. To po prostu statystycznie niemożliwe, bo wszechświat jest zbyt złożony :)

Warunki sa nieco odmienne ale natura ludzka pozostaje niezmienna. Wiec ciągle nas popycha w odobnych kierunkach. Warto wiedzieć, jakie były tego skutki. Nie wątpliwie, Hitler, Stalin, Polpot, Amin działali w róznych warunkach. Z jakże podobnymi skutkami. Warto wiedzieć, co skłania ludzi do takiego działania.
Poza tym, na każda sytuację można spojrzeć, co najmniej z dwóch punktów widzenia. Mozna zapytac, co je łączy z innymi, szukać wspólnego mianownika. Można też zapytać, co je różni.

Co do historii nauki, to sudiując ją, można sie nieźle podszkolić w metodologii. Wiadza o drogach i bezdrożach nauki, pozwala dostrzec paradygmaty, jakimi kierowali się, a zapewne nadal się kierują naukowcy. Bez tej wiedzy, mamy więcej złudzeń, co do natury ludzkiej w ogólności i samej nauki w szczególności.

Autor:  Lucky [ środa, 18 listopada 2009, 13:44 ]
Tytuł:  Re: Rozwój duchowy - co przez to rozumiemy

Dość spektakularne były poszukiwania Niemców odpowiedzi dlaczego ich V-2 nie trafiają precyzyjnie w cel. Wynikało to z tego, że wówczas nie znano jeszcze siły Coriolisa. Bez jej uwzględniania rakiety chybiały. Jeden z profesorów powiedział nam kiedyś, że gdyby była wówczas znana, to Niemcy zniszczyli by wszystkie miasta Europy. To jest siła wynikająca z obrotu ziemi, odpowiedzialna między innymi za tworzenie się wiru przy spływaniu wody z wanny.

Autor:  Hakken [ środa, 18 listopada 2009, 15:06 ]
Tytuł:  Re: Rozwój duchowy - co przez to rozumiemy

Lucky napisał(a):
A tak poważnie wszystko jest warte zgłębiania... no, może oprócz historii - w końcu to już się stało ;)


:shock:
Ach... No tak... To wiele tłumaczy...
Ignorance is blessing...

Autor:  Lucky [ środa, 18 listopada 2009, 15:12 ]
Tytuł:  x

Hakken napisał(a):
:shock:
Ach... No tak... To wiele tłumaczy...
Ignorance is blessing...


Dobrze, że chociaż ty na tym forum masz tak wiele do powiedzenia na każdy temat :P

Autor:  Hakken [ środa, 18 listopada 2009, 15:26 ]
Tytuł:  Re: x

Lucky napisał(a):
Hakken napisał(a):
:shock:
Ach... No tak... To wiele tłumaczy...
Ignorance is blessing...


Dobrze, że chociaż ty na tym forum masz tak wiele do powiedzenia na każdy temat :P


Wiesz, nie wymądrzam się o fizyce czy chemii bo się na nich nie znam, ale nie mam czelności mówić, ze są niewarte zgłębiania...

Autor:  Lucky [ środa, 18 listopada 2009, 15:29 ]
Tytuł:  Re: x

Hakken napisał(a):
Wiesz, nie wymądrzam się o fizyce czy chemii bo się na nich nie znam,


Dobrze, że chociaż na niektórych polach zdajesz sobie sprawę z własnych ograniczeń .

Hakken napisał(a):
ale nie mam czelności mówić, ze są niewarte zgłębiania...


A ja mam, taki już bezczelny jestem :P
A tak poważnie liczyłem na inny efekt tej prowokacji, który niestety nie nastąpił.

Autor:  Hakken [ środa, 18 listopada 2009, 15:37 ]
Tytuł:  Re: x

Lucky napisał(a):
Dobrze, że chociaż na niektórych polach zdajesz sobie sprawę z własnych ograniczeń .


Na bardzo wielu. Większość nauk ścisłych to dla mnie czarna magia (choć fizyka mnie fascynuje). Tematy w których się wymądrzam mają zazwyczaj coś wspólnego z ogólnopojętymi naukami społecznymi, które zgłębiałem i zgłębiam nadal. Trochę przeczytałem, sporo o nich gadałem, więc może żaden ze mnie ekspert, ale coś tam wiem.

Lucky napisał(a):
A tak poważnie liczyłem na inny efekt tej prowokacji, który niestety nie nastąpił.


Uff, dobrze, że to prowokacja. Zatem co chciałeś osiągnąć?

Autor:  Lucky [ środa, 18 listopada 2009, 15:39 ]
Tytuł:  Re: x

Hakken napisał(a):
Zatem co chciałeś osiągnąć?


Pozostanie to moją słodką tajemnicą :)

Autor:  Tin [ środa, 18 listopada 2009, 16:30 ]
Tytuł:  Re: Rozwój duchowy - co przez to rozumiemy

Lucky napisał(a):
Dość spektakularne były poszukiwania Niemców odpowiedzi dlaczego ich V-2 nie trafiają precyzyjnie w cel. Wynikało to z tego, że wówczas nie znano jeszcze siły Coriolisa. Bez jej uwzględniania rakiety chybiały. Jeden z profesorów powiedział nam kiedyś, że gdyby była wówczas znana, to Niemcy zniszczyli by wszystkie miasta Europy. To jest siła wynikająca z obrotu ziemi, odpowiedzialna między innymi za tworzenie się wiru przy spływaniu wody z wanny.


Lucky, ja szanuję Twoją wiedzę matematyczno-fizyczną, ale nie szanuję wypowiadania się w tematach, o których SERIO nie ma się pojęcia, nawet jeśli się jest tak sprawnym rachunkowo umysłem jak Ty. Kiedyś pewien chemik w liceum powiedział klasie humanistycznej, że różnica między ścisłymi a humanistami polega na tym, że ścisły może w każdej chwili nauczyć się humanistyki, a humanista nauk ścisłych już nie. Jakże bardzo się myli. Swoją drogą co za fatalny sposób dydaktyki.

Dla Twojej informacji - siłę Coriolisa "odkrył" (matematycznie zbadał) Gaspard-Gustave Coriolis na początku XIX wieku.
Sąd, jakoby nieznajomość siły Coriolisa była powodem chybiania rakiet V-2, jest co najmniej wątpliwy, jeśli nie jawnie ignorancki (z szacunkiem dla profesora). Ich celność należała do najwyższych w historii (70%) i do dziś do nich należy.
Niemcy mogliby, owszem, "zniszczyć wszystkie miasta Europy", ale nie przeważyłoby o tym zastosowanie poprawek na siłę Coriolisa (o ile wiem, BYŁY stosowane), bo tzw. wielka strategia, a wreszcie i taktyka powietrzna, to są dziedziny znacznie wykraczające poza obliczanie balistyczne. Podczas wojny pracuje cały sztab mózgów wybitnie ścisłych W OGÓLE nie zajmujących się takimi rachunkami. Co więcej, dla uzyskania przewagi nad wrogiem, zatrudnia się także umysły z niezłym "zmysłem strategicznym", a niekoniecznie dużą wydajnością obrachunkową, bo uwzględnia się czynnik nieprzewidywalności związanej z okrucieństwem/psychologią wojny, tzw. "dzikość wojny". Nie będę już straszyć, że niektóre państwa zatrudniają nawet psychopatów (hakerzy - oczywista sprawa), aby próbować wliczyć ich nieprzewidywalność (sic!) w strategie przewagi informacyjnej; są nawet całe instytuty zajmujące się tym...

Słowem, jeśli sięgamy z grubej rury, do najbardziej "bezpośredniej", że się tak wyrażę, działalności człowieka, jaką jest wojna, to HISTORIĘ (nie tylko nauki!) rzetelna nauka musi uwzględnić nawet w najbardziej skomplikowanych modelach prognostycznych/symulacyjnych, właśnie po to, aby zminimalizować ryzyko powielania dawnych kwiatków ORAZ wiedzieć, kiedy wróg będzie na tyle głupi, aby zignorować dokładnie ten proces, o którym teraz rozmawiamy...

P.S. Nie jestem psychopatyczną fanką militariów, spokojnie, ja tylko w tym miesiącu rozpoczęłam pisanie pracy magisterskiej :D

Autor:  Lucky [ środa, 18 listopada 2009, 17:06 ]
Tytuł:  Re: Rozwój duchowy - co przez to rozumiemy

Tin napisał(a):
Lucky napisał(a):
Dość spektakularne były poszukiwania Niemców odpowiedzi dlaczego ich V-2 nie trafiają precyzyjnie w cel. Wynikało to z tego, że wówczas nie znano jeszcze siły Coriolisa. Bez jej uwzględniania rakiety chybiały. Jeden z profesorów powiedział nam kiedyś, że gdyby była wówczas znana, to Niemcy zniszczyli by wszystkie miasta Europy. To jest siła wynikająca z obrotu ziemi, odpowiedzialna między innymi za tworzenie się wiru przy spływaniu wody z wanny.


Lucky, ja szanuję Twoją wiedzę matematyczno-fizyczną, ale nie szanuję wypowiadania się w tematach, o których SERIO nie ma się pojęcia, nawet jeśli się jest tak sprawnym rachunkowo umysłem jak Ty. Kiedyś pewien chemik w liceum powiedział klasie humanistycznej, że różnica między ścisłymi a humanistami polega na tym, że ścisły może w każdej chwili nauczyć się humanistyki, a humanista nauk ścisłych już nie. Jakże bardzo się myli. Swoją drogą co za fatalny sposób dydaktyki.

Dla Twojej informacji - siłę Coriolisa "odkrył" (matematycznie zbadał) Gaspard-Gustave Coriolis na początku XIX wieku.
Sąd, jakoby nieznajomość siły Coriolisa była powodem chybiania rakiet V-2, jest co najmniej wątpliwy, jeśli nie jawnie ignorancki (z szacunkiem dla profesora). Ich celność należała do najwyższych w historii (70%) i do dziś do nich należy.
Niemcy mogliby, owszem, "zniszczyć wszystkie miasta Europy", ale nie przeważyłoby o tym zastosowanie poprawek na siłę Coriolisa (o ile wiem, BYŁY stosowane), bo tzw. wielka strategia, a wreszcie i taktyka powietrzna, to są dziedziny znacznie wykraczające poza obliczanie balistyczne. Podczas wojny pracuje cały sztab mózgów wybitnie ścisłych W OGÓLE nie zajmujących się takimi rachunkami. Co więcej, dla uzyskania przewagi nad wrogiem, zatrudnia się także umysły z niezłym "zmysłem strategicznym", a niekoniecznie dużą wydajnością obrachunkową, bo uwzględnia się czynnik nieprzewidywalności związanej z okrucieństwem/psychologią wojny, tzw. "dzikość wojny". Nie będę już straszyć, że niektóre państwa zatrudniają nawet psychopatów (hakerzy - oczywista sprawa), aby próbować wliczyć ich nieprzewidywalność (sic!) w strategie przewagi informacyjnej; są nawet całe instytuty zajmujące się tym...

Słowem, jeśli sięgamy z grubej rury, do najbardziej "bezpośredniej", że się tak wyrażę, działalności człowieka, jaką jest wojna, to HISTORIĘ (nie tylko nauki!) rzetelna nauka musi uwzględnić nawet w najbardziej skomplikowanych modelach prognostycznych/symulacyjnych, właśnie po to, aby zminimalizować ryzyko powielania dawnych kwiatków ORAZ wiedzieć, kiedy wróg będzie na tyle głupi, aby zignorować dokładnie ten proces, o którym teraz rozmawiamy...

P.S. Nie jestem psychopatyczną fanką militariów, spokojnie, ja tylko w tym miesiącu rozpoczęłam pisanie pracy magisterskiej :D


Wiem, że siła Coriolisa została odkryta dużo wcześniej. Niemniej jednak nie była uwzględniana podczas kalkulacji toru pocisków, mimo że leciały łby za nieprecyzyjne namierzanie. Zresztą właśnie znalazłem dowód:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Coriolisa
patrz: Przykłady.
Powodem mogła być cicha praca niemieckich naukowców na rzecz spowolnienia technologii umożliwiających masową zagładę. Dla Niemców w owym czasie pracował sam Heisenberg, pod koniec nadzorując badania nad ciężką wodą mające doprowadzić do zbudowania bomby atomowej. Jak twierdzi robił co mógł, żeby badania spowolnić. Na pewno nie był wyjątkiem. Sam zainteresowałem się tematem właśnie dlatego, że nie mogłem uwierzyć dlaczego z siłą Coriolisa był w owych czasach taki problem, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę, że dla Rzeszy pracowały najwybitniejsze umysły wręcz wszech czasów klasy np. wspomnianego Heisenberga.

Autor:  Hajdamaka [ środa, 18 listopada 2009, 18:59 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

Ciekawe jak bez analizy historii mialyby sie wszelkie nauki spoleczne - od antropologii do stosunkow miedzynarodowych.
Swoim stwierdzeniem, Lucky, uznales cala galaz nauki za niepotrzebna. Rozumiem, ze jestes milosnikiem nauk scislych, ale pachnie mi to pewnym ograniczeniem.

Autor:  Lucky [ środa, 18 listopada 2009, 19:14 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

Hajdamaka napisał(a):
Ciekawe jak bez analizy historii mialyby sie wszelkie nauki spoleczne - od antropologii do stosunkow miedzynarodowych.
Swoim stwierdzeniem, Lucky, uznales cala galaz nauki za niepotrzebna. Rozumiem, ze jestes milosnikiem nauk scislych, ale pachnie mi to pewnym ograniczeniem.


Nie ma ludzi doskonałych. Każdy też ma jakieś ograniczenia. Nie przeczę, że historia jest dziedziną która nigdy mnie nie pociągała.

Autor:  Hajdamaka [ środa, 18 listopada 2009, 19:17 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

Zgadzam sie. Tylko po co wtedy caly ten temat?

Autor:  Lucky [ środa, 18 listopada 2009, 19:20 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

To był offtop w związku z czymś tam, który ktoś wydzielił.

Autor:  Mr.Magick [ środa, 18 listopada 2009, 19:42 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

Powiedzmy tak,historia to historia,rzeczywiscie juz to bylo,jest to dosyc dobrze opisane w podrecznikach i ksiazkach,jednak na podstawie wspolczesnych osiagniec naukowych i elektronicznych(badanie metoda izotopowa),jest to nauka nadal zywa i tak sie czasami zastanawiam czym nas jeszcze zaskoczy.A jesli sie okaze ze wszystko bylo inaczej,i caly swiat naukowy wywroci sie do gory nogami?

Autor:  Hajdamaka [ środa, 18 listopada 2009, 19:50 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

Badanie metoda izotopowa ma co prawda swoje miejsce w historii, ale jednak znikome w porownaniu z takimi dziedzinami jak archeologia czy geologia (ktore moga byc i sa dziedzinami pomocniczymi w historii).

Autor:  Mr.Magick [ środa, 18 listopada 2009, 20:06 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

Z historia jest podobnie jak Magia,niby to jedno a ma wiele dodatkowych odniesien i powiazan.

Autor:  Tin [ środa, 18 listopada 2009, 21:40 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

Lucky napisał(a):
Wiem, że siła Coriolisa została odkryta dużo wcześniej. Niemniej jednak nie była uwzględniana podczas kalkulacji toru pocisków, mimo że leciały łby za nieprecyzyjne namierzanie.

OK, tylko dlaczego napisałeś w pierwszym poście:
Lucky napisał(a):
Wynikało to z tego, że wówczas nie znano jeszcze siły Coriolisa.

Skoro bronimy nauki, to wyrażajmy się precyzyjnie, a nie zalewamy potem forum tłumaczeniem "co ja tak naprawdę miałem na myśli" i tworzymy offtopa. Tylko tyle.
Lucky napisał(a):
Zresztą właśnie znalazłem dowód:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Coriolisa
patrz: Przykłady.

Wikipedia to żaden dowód. Źródła cytowane przez polską wikipedię też nie są dowodem. Natomiast widzę tu dowód na tezę, że samą inteligencją, Lucky, nie zdetronizujesz wiedzy historycznej jako niezbędnego narzędzia do uprawiania nauki.
Cytuj:
Powodem mogła być cicha praca niemieckich naukowców na rzecz spowolnienia technologii umożliwiających masową zagładę.

Z tym się zgodzę, ale, naukowcze, trzeba było tak od razu. Znów pokazujesz, że próbujesz inteligencją przechytrzyć wiedzę, ale nie radzę się w ten sposób ograniczać (nawet jeśli musimy mieć ograniczenia, jak twierdzisz, to niech polegają one, Bogowie, na czymś innym...).

Autor:  Lucky [ środa, 18 listopada 2009, 21:58 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

Tin napisał(a):
Lucky napisał(a):
Wynikało to z tego, że wówczas nie znano jeszcze siły Coriolisa.

Skoro bronimy nauki, to wyrażajmy się precyzyjnie, a nie zalewamy potem forum tłumaczeniem "co ja tak naprawdę miałem na myśli" i tworzymy offtopa. Tylko tyle.


Fakt, tak napisałem - rzeczywiście wyraziłem się nieprecyzyjnie.

Tin napisał(a):
Wikipedia to żaden dowód. Źródła cytowane przez polską wikipedię też nie są dowodem.


Ok, ale inne publikacje podają to samo na temat nieuwzględniania siły Coriolisa do obliczania trajektorii V-2.

Tin napisał(a):
Natomiast widzę tu dowód na tezę, że samą inteligencją, Lucky, nie zdetronizujesz wiedzy historycznej jako niezbędnego narzędzia do uprawiania nauki.


Dobrze, że chociaż pomogła mi wybrnąć :)

Autor:  igorusis [ czwartek, 19 listopada 2009, 09:48 ]
Tytuł:  Re: Rozwój duchowy - co przez to rozumiemy

Lucky napisał(a):
igorusis napisał(a):
Troche tego stwierdzenia nie rozumiem. W jaki sposob chcesz cos zglebiac nie siegajac do zrodel, nie kozystajac z tego co ludzie zrobili przed toba, no przeciez to jest historia. Przy tym zalozeniu, ciagle bysmy stali w miejscu, odkrywali na nowo to samo zamiast skupic sie na kontynuacji.


Zależy jak na to patrzysz. W historii np. nauki było sporo ślepych uliczek, złych tropów. Czy uważasz, że wszystkie trzeba przemierzać, czy lepiej skupić się na ostatecznym rezultacie? :)


Wydaje mi sie, ze po prostu mamy zupelna inna definicje historii albo sam sobie zaprzeczasz.
Dla mnie historia = przeszlosc, 5 minut temu to dla mnie tez juz historia.

Postaram sie opisac choc po krotce moje rozumienie studiowania zrodel (czyli historii)
Jezeli cos analizuje, staram sie najpierw przesledzic historie danego zagadnienia, wlasnie po to aby uniknac tych slepych uliczek (inaczej straty czasu). Bo ktos juz to zrobil i po co ja mam sie nad tym glowic od poczatku. Nastepnie jak juz przesledzisz odpowiednio duzo zrodel, pogladow bedziesz mial troche szersza perspektywe widzenia danego tematu. Oczywiscie istnieje ryzyko, ze nie wyrobisz sobie na dany temat wlasnego zdania ale bedzie ono narzucone przez czyjes poglady. Poprzez "otwarte myslenie" toz ryzyko da sie zredukowac.

Odkrywajac cos zupelnie nowego musisz to wytlumaczyc innym ludziom ich kategoriami myslenia w innym wypadku bedziesz jedyna osoba rozumiejaca wlasna teorie, rozpocznie sie ona od ciebie i skonczy na tobie, idac dalej tym torem myslenia cala twoja praca bedzie bezsensowna wiec po co sobie nia glowe zaprzatac. Mozesz tez swoja teorie zapisac i liczyc na to, ze w przyszlosci ludzie "dorosna" do tego aby je zrozumiec. HISTORIA zna wiele takich przypadkow. Oczywiscie poznaja ja tylko ci ludzie, ktorzy beda mieli chec studiowania historii.

Autor:  Asus [ czwartek, 19 listopada 2009, 12:12 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

Historia jest fascynująca bo historia nie tworzy się sama. Tworzą ją ludzie tacy jak my - ze swoimi pasjami, lękami, miłościami i pragnieniami. I to jest własnie najbardziej fascynujące. Bitwa pod Grunwaldem to nie tylko 15 VII 1410, wygrał Jagiełło. Pomyślcie przez chwilę co czuł chłop w Stębarku zaganiając kury do zagrody w obawie przed łupiącym wojskiem? albo Jak płakała żona Żmudzina który z bitwy nie wrócił i do jakich bogów się modliła? Może to ją skłoniło do przyjęcia chrzescijaństwa? Czego bał się się giermek Jagiełły?
ci ludzie to nie tylko cyferki i cyferki - to byli nasi przodkowie dokładnie tak smao ludzcy jak my - miewali kaca, sraczkę, bolał ich brzuch ze śmiechu, miewali lepszy i gorszy sex -to byli ludzie!
jak spojżysz na historię własnie przez ten pryzmat to sam zobaczysz jak jest fascynującą opowieścią, i dlaczego warto sie nią zajmowac.

to oczywiście @ Lucky było :)

Autor:  Poświst [ czwartek, 19 listopada 2009, 16:12 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

Asus napisał(a):
Historia jest fascynująca bo historia nie tworzy się sama
Ja to odczuwam tak: historia jest fascynująca sama w sobie.
Nie zależnie od mojej nią fascynacji dostrzegam, że historia uczy tego, że historia ludzi niczego nie uczy :D Wciąż popełniają te same błędy, wciąż dopuszczają się okropieństw. No, może trochę za surowo ale dobrze brzmi :D
Co do V2. Były budowane jako nośnik silnej broni o charakterze strategicznym. Z ładunkami konwencjonalnymi nie mogły zniszczyć całych miast chociaż siła ich wybuchu byłą straszną. Amerykanom się udało wcześniej, inną drogą (broń nuklearna przenoszona na samolotach w postaci bomb). O ile wiem to Niemcy pracowali równolegle nad ładunkami nuklearnymi (tu bierny sabotaż naukowców dał decydujące opóźnienie) i nad bronią chemiczną. W drugim przypadku uniknęliśmy klęski o tydzień, dwa. Przygotowane były olbrzymie zapasy broni, nośniki artyleryjskie, bomby (stąd nacisk Hitlera na broń ofensywną - bombowce, przy czym luftwaffe prawie już nie istniało) i rakiety. Jednak inwestując w bombowce utracili panowanie w powietrzu (brak myśliwców) a program rakietowy okazał się nieprawdopodobnie kosztowny. Koszty i brak czasu (ofensywa radziecka) uchroniły nas od chemicznej zagłady. Pierwsze uderzenia miały być skierowane na front wschodni dla ochrony przemysłu, w tym chemicznego, Dolnego Śląska, Sudetów i Czech.
Dużo informacji podaje Igor Witkowski w "Prawda o Wunderwaffe" tom 1 i 2, wyd. WIS-2. Wydanie trzecie, uzupełnione ukazało się w 2007 r. Świetnie się to czyta bo autor podaje informacje w sensacyjnym tonie, jednakże ściśle oddziela fakty, prezentacje źródeł od swoich domniemań i opinii. Dużo ilustracji, schematów, fotokopii.
I jak historia nie ma być fascynującą? A inne epoki, starsze - i te sny, półjawa, gdy żyję gdzie indziej, kiedy indziej...

Autor:  Lucky [ czwartek, 19 listopada 2009, 16:37 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

Poświst napisał(a):
I jak historia nie ma być fascynującą? A inne epoki, starsze - i te sny, półjawa, gdy żyję gdzie indziej, kiedy indziej...


Podoba mi się to :)

igorusis napisał(a):
Wydaje mi sie, ze po prostu mamy zupelna inna definicje historii albo sam sobie zaprzeczasz.
Dla mnie historia = przeszlosc, 5 minut temu to dla mnie tez juz historia.

Postaram sie opisac choc po krotce moje rozumienie studiowania zrodel (czyli historii)
Jezeli cos analizuje, staram sie najpierw przesledzic historie danego zagadnienia, wlasnie po to aby uniknac tych slepych uliczek (inaczej straty czasu). Bo ktos juz to zrobil i po co ja mam sie nad tym glowic od poczatku. Nastepnie jak juz przesledzisz odpowiednio duzo zrodel, pogladow bedziesz mial troche szersza perspektywe widzenia danego tematu. Oczywiscie istnieje ryzyko, ze nie wyrobisz sobie na dany temat wlasnego zdania ale bedzie ono narzucone przez czyjes poglady. Poprzez "otwarte myslenie" toz ryzyko da sie zredukowac.

Odkrywajac cos zupelnie nowego musisz to wytlumaczyc innym ludziom ich kategoriami myslenia w innym wypadku bedziesz jedyna osoba rozumiejaca wlasna teorie, rozpocznie sie ona od ciebie i skonczy na tobie, idac dalej tym torem myslenia cala twoja praca bedzie bezsensowna wiec po co sobie nia glowe zaprzatac. Mozesz tez swoja teorie zapisac i liczyc na to, ze w przyszlosci ludzie "dorosna" do tego aby je zrozumiec. HISTORIA zna wiele takich przypadkow. Oczywiscie poznaja ja tylko ci ludzie, ktorzy beda mieli chec studiowania historii.


Ale się wkopałem tym stwierdzeniem. No nie uważam tak, choć rzeczywiście przywiązuję mniejszą wagę do historii niż statystyczny użytkownik tego forum.

Zatem sprubuje się jeszcze trochę pomiotać i słabo pobronić :)

Wszystko zależy od problemu. Jeżeli masz rozwiązać problem ekonomiczny, informatyczny czy medyczny, to skupiasz się najpierw na zrozumieniu mechanizmów, na tym jak działa układ. Następnie budujesz model fragmentu rzeczywistości i zastanawiasz się jak zareaguje na działania, które możesz poczynić. Kontekst historyczny nie ma w takim wypadku znaczenia, bo przecież zmieniły się przepisy, zmieniła technologia pozwalająca na badanie problemu i umożliwiająca określone działania. Nie jest ważne jak postępowano w warunkach innych przepisów czy jakie teorie miano w czasach, w których wierzono że żaby mogą samoistnie powstawać z błota. Oczywiście historia może być zajmująca i interesująca, ale już niekoniecznie pomaga w praktycznym rozwiązywaniu problemów.

Autor:  rawimir [ czwartek, 19 listopada 2009, 16:41 ]
Tytuł:  Re: Czy warto zajmować się historią?

Historia to przede wszystkim ludzie. I to nie koniecznie ci wielcy, ale własnie ci zwykli, którzy są tylko niemymi świadkami opisywanych wydarzeń.
Kiedyś pracowałem w małym muzeum regionalnym. Miałem tam do czynienia z eksponatami związanymi z życiem miejscowości na przestrzeni jakiś 300 lat. Fascynujące było to, ze nie były one anonimowe. Związane były z ludźmi, którzy tam żyją i obecnie. To ich przodkowie kształtowali to miejsce. Mieli swoje pasje, miłości, niechęci. Uczestniczyli w wielkiej historii i tej całkiem małej. I wówczas uświadomiłem sobie, że historia tworzy się w każdej minucie naszego życia. Że pozornie nic nie znaczące zdarzenia odbijają się echem w wieczności. Drobne przedmioty, które dla nas maja wyłącznie walor użytkowy, stają sie cennymi eksponatami, nawet jeśli ich wartość ma wymiar wyłącznie sentymentalny.

Jest i drugi wymiar historii. bardziej badawczy. Patrzenie na dzieja jak na proces, w którym kolejne zdarzenia wynikają z wcześniejszych. Oczywiście spręzynami tego procesu w dużym stopniu są ludzie, choć nie zawsze. Czasem są to katastrofy naturalne. Z takiej perspektywy można dostrzec, kim sa ludzie, jakie jest ich miejsce w świecie, jak ludzie reagują. Sam opis zdarzeń, jest tylko pretekstem do głębszych analiz.

Strona 1 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 [czas letni (DST)]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/