Mr.Magick napisał(a):
Ja slyszalem kiedys o metodzie pod tytulem ,,lalka z dusza".Nie wiem z jakiej jest to tradycji,polega to na stworzeniu czegos w stylu wangi voo-doo,przypisaniu imienia,cech charakteru,zakresu dzialan,no i przedewszystkim okresu zycia. Lalka sama w sobie jest tylko w tym przypadku przedmiotem materialnym,na ktorym koncentrujesz swoja uwage,chodzi mi glebszy wydzwiek,i w tym przypadku wydaje mi sie ze chodzi o stworzenie wlasnie elementala poprzez projekcje.Pisales o ,,wydzieleniu sie i ubraniu w nowy garnitur",i wydaje mi sie ze ta metoda w jakis sposob moze zobrazowac to o czym piszesz.
Nie, w żadnym wypadku. To co napisałeś brzmi dla mnie jak tzw. serwitor lub coś koło tego. Jest kilka różnic między tym, co napisałeś powyżej a tym, co miałem na myśli ja, a konkretniej:
1. Kontrola:
Przykład podany przez Ciebie zakłada kontrolę nad stworzoną w ten sposób istotę, prawda? Czyli jakby tworzysz "ogara na smyczy". Ja zaś mówiłem o praktykach ewokacyjnych, które mają na celu konfrontację z lękami, żądzami, skrzywieniami, jednym słowem: zaglądaniem w rewers własnej świadomości ( Kłania się stare, ale jakże prawdziwe, porzekadło: "Prawda w oczy kole"
). Czyli - używając powyżej metafory - gwiżdżesz na ogara, mówisz: noga!
Albo - albo, rzuci się do gardła czy usłucha?
Ps. Ja w ogóle mam wrażenie, że wiele zależy od postrzegania "przywoływanej" istoty czyli naszego startowego nastawienia do podmiotu konkretnej operacji magicznej. Szukam słów, ale jak na razie jaśniej nie umiem tego objaśnić :-] Muszę pomyśleć, zebrać myśli.
2. Forma:
Ty wspomniałeś o całkowitym stworzeniu, od zupełnych podstaw czyli jakby modelowaniu czy rzeźbieniu na zasadzie chcę mieć "pomocnika" w tym-i-tym, tworzę zatem serwitora vide Twoją "laleczkę", która ma mi służyć dokładnie w zakresie, który jasno określiłem w czasie rytu. Ja zaś mówię o wołaniu "w otchłań" własnej świadomości, tak? Ewokowana istota jest wciąż - idąc za ciosem - częścią Mnie, mojej świadomości. Czaisz?
3. Proces
Ty - mam wrażenie - mówisz o stworzeniu i naładowaniu przedmiotu, który jest fizycznym odbiciem powołanej w ten sposób istoty vel wymieniony przez Ciebie elemental. Ja mówię o ekstrahowaniu czyli sama ewokacja jest jakby ilustracją treści, którą chcę / powinienem przepracować.
Zakładając sukces takiej ewokacji, dalszy przebieg rytu - co tutaj dużo mówić - jest ... hm... różny
Dopowiem jeszcze, że celem takiej praktyki jest transgresja i integracja ewokowanej - że się tak wyrażę - treści.
Mam nadzieję, że dość jasno wyraziłem i podkreśliłem różnicę, że jest ona generalnie czytelna, mimo że właściwie sprowadza się do różnie stawianych akcentów tudzież różnego interpretowania pewnych instrumentów magicznych.
Dalsza dyskusja w tą stronę to w moim przekonaniu próba przekonania, że moja racja jest bardziej mojsza i ten model jest bardziej tru niż inne. Można, tylko po co?
Hakken napisał(a):
Och widze tu zaproszenie do długiej ideologicznej dyskusji na temat tego czy tworzę coś z części siebie, czy raczej zapraszam inny byt do środka/zmuszam go do zamieszkania. Zapowiada się miło, długo i bezproduktywnie bo jak widzę mamy na ten temat inne poglądy i nie sadzę byśmy potrafili się przekonać do ich zmiany.
Właściwie ciągle rozmawiam ze sobą na ten temat, więc może skorzystam z okazji i wetnę się w wasze krótką pogaduchę, jednym słowem: Dawaj, Hakken. Jeżeli znajdziesz chwilę - Wypowiedz się, chętnie posłucham i ustosunkuje się, ma się rozumieć.
Mr.Magick napisał(a):
Natomiast jaki rozwoj duchowy jest Ci w stanie zaoferowac magia chaosu?Czy jestes mi w stanie odpowiedziec jednoznacznie na to pytanie?
Wyraźnie - jak dla mnie - rozmijacie się w dyskusji, wynika to pewnie z tego, że różnie definiujecie pojęcia - klucze. Swoją drogą taka różnorodność zawsze mnie fascynuje
Wróćmy jednak do pytania o rozwój duchowy w kontekście choasu:
Mr.Magick napisał(a):
mniemam z tego co do tej pory przeczytalem odnosnie tej Magii to to ze wiekszosc dzialan magicznych rozgrywa sie na poziomie astralnym,abstrahujac od pracy z umyslem.Ok,w takim razie czy Magia chaosu nie siega juz do swiatow duchowego i mentalnego?
Mam wrażenie, że to pytanie stawiane przez Magika jest kluczowe, a więc tak: Rozumiem, że kierujesz się założeniem o czwór-podziale świata, tzn. plan fizyczny, mentalny, astralny i duchowy. Takie założenie implikuje pewną konsekwencję w Twoim sposobie myślenia, prawda? Teraz zastanów się - choć przez chwilę - jak myśli osoba, która odrzuca założenie o takim podziale tzw. rzeczywistości, np. ktoś kto posługuje się modelem psychologoicznym. Myślę, że z powodu różnicy paradygmatycznej powstaje między wami dystans, którego raczej nie pokonacie, jeżeli choć jedna ze stron nie będzie się starała myśleć inaczej / odmiennie niż w ramach własnego modelu, kumasz?
Idąc dalej: Czy tzw. rozwój duchowy jest możliwy tylko wówczas, gdy sięgamy sfery ducha w rozumieniu spirytualnym? Ergo: Ateiści nie mogą rozwijać się duchowo w potocznym rozumieniu tego słowa?