Lucky napisał(a):
Dość spektakularne były poszukiwania Niemców odpowiedzi dlaczego ich V-2 nie trafiają precyzyjnie w cel. Wynikało to z tego, że wówczas nie znano jeszcze siły Coriolisa. Bez jej uwzględniania rakiety chybiały. Jeden z profesorów powiedział nam kiedyś, że gdyby była wówczas znana, to Niemcy zniszczyli by wszystkie miasta Europy. To jest siła wynikająca z obrotu ziemi, odpowiedzialna między innymi za tworzenie się wiru przy spływaniu wody z wanny.
Lucky, ja szanuję Twoją wiedzę matematyczno-fizyczną, ale nie szanuję wypowiadania się w tematach, o których SERIO nie ma się pojęcia, nawet jeśli się jest tak sprawnym rachunkowo umysłem jak Ty. Kiedyś pewien chemik w liceum powiedział klasie humanistycznej, że różnica między ścisłymi a humanistami polega na tym, że ścisły może w każdej chwili nauczyć się humanistyki, a humanista nauk ścisłych już nie. Jakże bardzo się myli. Swoją drogą co za fatalny sposób dydaktyki.
Dla Twojej informacji - siłę Coriolisa "odkrył" (matematycznie zbadał) Gaspard-Gustave Coriolis na początku XIX wieku.
Sąd, jakoby nieznajomość siły Coriolisa była powodem chybiania rakiet V-2, jest co najmniej wątpliwy, jeśli nie jawnie ignorancki (z szacunkiem dla profesora). Ich celność należała do najwyższych w historii (70%) i do dziś do nich należy.
Niemcy mogliby, owszem, "zniszczyć wszystkie miasta Europy", ale nie przeważyłoby o tym zastosowanie poprawek na siłę Coriolisa (o ile wiem, BYŁY stosowane), bo tzw. wielka strategia, a wreszcie i taktyka powietrzna, to są dziedziny znacznie wykraczające poza obliczanie balistyczne. Podczas wojny pracuje cały sztab mózgów wybitnie ścisłych W OGÓLE nie zajmujących się takimi rachunkami. Co więcej, dla uzyskania przewagi nad wrogiem, zatrudnia się także umysły z niezłym "zmysłem strategicznym", a niekoniecznie dużą wydajnością obrachunkową, bo uwzględnia się czynnik nieprzewidywalności związanej z okrucieństwem/psychologią wojny, tzw. "dzikość wojny". Nie będę już straszyć, że niektóre państwa zatrudniają nawet psychopatów (hakerzy - oczywista sprawa), aby próbować wliczyć ich nieprzewidywalność (sic!) w strategie przewagi informacyjnej; są nawet całe instytuty zajmujące się tym...
Słowem, jeśli sięgamy z grubej rury, do najbardziej "bezpośredniej", że się tak wyrażę, działalności człowieka, jaką jest wojna, to HISTORIĘ (nie tylko nauki!) rzetelna nauka musi uwzględnić nawet w najbardziej skomplikowanych modelach prognostycznych/symulacyjnych, właśnie po to, aby zminimalizować ryzyko powielania dawnych kwiatków ORAZ wiedzieć, kiedy wróg będzie na tyle głupi, aby zignorować dokładnie ten proces, o którym teraz rozmawiamy...
P.S. Nie jestem psychopatyczną fanką militariów, spokojnie, ja tylko w tym miesiącu rozpoczęłam pisanie pracy magisterskiej