Hej,
Agni napisał(a):
Jest tez spore grono wiccan zwracjacych sie ku bardziej spontanicznych typach rytualow i praktykach bardziej przypominajacych szamnskie niz magie ceremonialna (…).
Dokładnie. Święte, nomen omen, słowa.
Agni napisał(a):
(…) - sa tacy ktorzy nie lubia Crowleya.
Są i tacy. Podobnie jak są Wiccanie, którzy niezbyt cenią działalność Gardnera, Valiente, Crowther, czy Sandersów. Tak naprawdę wystarczy, żeby Wiccanin uznawał autorytet swojej Arcykapłanki i Arcykapłana.
Agni napisał(a):
Ja nie traktuje Crowleya ani jego pism jako swietosci, Gardenera zreszta tez nie. W ogole nie podoba mi sie idea pisma swietego.
A mnie się podoba. Jest to dla mnie efekt interakcji konkretnej jednostki z szeroko rozumianą Boskością. Lektura podobnych pism jest dla mnie często ogromną inspiracją. Chociaż akurat Gardner nie pisał nigdy tekstów objawionych.
Agni napisał(a):
Zbyt pachnie to monoteizmami i dogmatami.
Dogmatów nie lubię. Często spotykałem Thelemitów, którzy cały czas „mówili Crowleyem” i trochę mnie oni przerażali.
Agni napisał(a):
Natchnienie - owszem, cos napisane pod wplywem mistycznego przezycia, rozmowy z aniolem strozem czy jakims duchem, ufoludkiem itp ale raz ze to co nam mowia inne istoty, czy tez jakas czesc nas samych nie musi koniecznie byc prawda dwa ze my i tak nakladamy na to nasza wlasna interpretacje.
Jak ja się z Tobą zgadzam. No i jestem pod wrażeniem Twojej erudycji. W jednym zdaniu podałaś chyba wszystkie możliwe interpretacje tego kim, bądź czym, był Aiwass.
Agni napisał(a):
W przypadku Crowleya jest to interpretacja Crowleya. A Crowley jako byl taki byl, na pewno geniusz ale...
Oj tam, oj tam. Genialny był i już.
Agni napisał(a):
Ci z wiccan ktorzy w ogole sie nim interesuja, zazwyczaj podchodza bardzo krytycznie, z czescia sie zgadzaj, na inne rzeczy maja inne spojrzenie, nacisk klada troche inaczej itp.
Ja jestem na przykład takim Wiccaninem.
Chociaż moje zainteresowanie Crowleyem na tym etapie jest czysto akademickie.
Luiza napisał(a):
Przepraszam za ignorancję w sprawie Valiente
To cud, że w ogóle wiesz o istnieniu kogoś takiego.
Luiza napisał(a):
Ktoś o jej podejściu zresztą skutecznie mnie do wicca zniechęcił gdy miałam jakieś 14 lat (nie to żebym rozważała inicjację, ale ogólnie do kontaktów z religią i przedstawicielami).
Słusznie ten ktoś zrobił. Wicca zdecydowanie nie powinna być obiektem zainteresowania nastolatków. Ja ucinam internetową znajomość od razu, kiedy okazuje się, że osoba nie ma skończonych dwudziestu jeden lat. Abstrahując od Twoich osobistych doświadczeń warto tutaj wspomnieć, że Wicca to nie klub towarzyski, ani grupa wsparcia. Oczywiście jeśli jacyś Wiccanie robią na kimś niezbyt dobre wrażenie, to po prostu szuka się takich, z którymi można się dogadać. Nie ma nic gorszego niż trening z osobami, którym się nie ufa, ani nie szanuje, chociaż osobista sympatia ma tutaj moim zdaniem drugorzędne znaczenie.
Pozdrawiam,
Jelonek.